TEATR "BAJ POMORSKI"
UL. PIERNIKARSKA 9, 87-100 TORUŃ
SEKRETARIAT: +48 56 652 24 24
SEKRETARIAT@BAJPOMORSKI.ART.PL
DZIAŁ ORGANIZACJI WIDOWISK
56 652 20 29, WEW. 55
ORGANIZACJA @BAJPOMORSKI.ART.PL Nr. konta bankowego (bilety) 23116022020000000061721102
„Ginczanka. Przepis na prostotę życia” – recenzja
Agnieszka Przepiórska
„Ginczanka. Przepis na prostotę życia”
„Przyszłam na świat w 1917 roku, z jednym okiem zielonym, drugim niebieskim, z jednym okiem smutnym, drugim wesołym. Moje życie zostało zapisane w oczach, każdy mógł je zobaczyć”. Tak przedstawia nam się postać Zuzanny Ginczanki, a właściwie Zuzanny Poliny Gincburg, która choć z pochodzenia Żydówka, wyglądu Ormianka i z pierwszym językiem rosyjskim, bardzo chciała być polską poetką. Bohaterka przedstawia nam 3 etapy swojego życia, w których opowiada o swoich uczuciach, celach i pragnieniach, sprawiając, że udajemy się z nią w te niesamowitą podróż, brutalnie przerwaną przez II wojnę światową. Całość spektaklu jest idealnym wywarzeniem artystycznej wizji i przedstawienia biografii poetki. Nie ma tam zbędnych rekwizytów czy słów, jest za to ONA – Polka, Żydówka, poetka, a przede wszystkim silna kobieta, nieustannie walcząca o swoje miejsce z niesprawiedliwym, patriarchalnym i antysemickim światem. Ten wieczny bój wydaje się być nieodzownym elementem życiorysu poetki, która od najmłodszych lat, musi uparcie zabiegać o to, co istotne. Walczy z babcią, która zdaje się nie rozumieć pragnień wnuczki, walczy z mężczyznami, którzy uważają, że jako kobieta potrzebuje „opiekuna”, walczy o wydawanie swojej poezji, nie musząc przy tym sprzedawać własnego ciała i wreszcie walczy o przetrwanie podczas wojny, żeby znów mogła powiedzieć głośno – JA!
Agnieszka Przepiórska wcielając się na scenie w postać Ginczanki sprawia wrażenie, jakby poetka wciąż była żywa, stała obok/siedziała na widowni/wyglądała zza sceny. Uczucia i emocje wylewają się z każdego gestu i wypowiadanych słów. Przepiórska niezwykle energiczna i szybka potrafi przekazać ogromną radość z życia, jaką miała w sobie Ginczanka (jak wtedy, kiedy listonosz wręcza jej list od Tuwima, a ona biegnie pełna wigoru z myślami „ludzie gdybyście wiedzieli, kto do mnie napisał”). Potrafi też być przejmująca i wzruszyć widza do tego stopnia, że po jego policzkach popłyną łzy żalu i goryczy (jak podczas recytacji wiersza „Non omnis Moriar”, w którym pada nazwisko kobiety skazującej ją na wydanie, żeby zaraz po recytacji przeprosić, „że wymieniła ją z nazwiska”), a w głowie jak echo odbijać się będzie pierwsze słowo spektaklu NIESPRAWIEDLIWOŚĆ. Aktorka mimo całej swojej energii, bijącej od niej w trakcie spektaklu, czasem zamiera, aby przemówić głosem Zuzanny. Mówi do nas jej wierszami, a słowa wplecione między historię artystki tworzą jedną spójną całość odnoszącą się zarówno do przeszłości jak i teraźniejszości, budując niesamowitą atmosferę bliskości z poetką, która, mimo, że odeszła wiele lat temu to zostawiła ludziom pewien przepis, przepis na prostotę życia.
Agata Kobus